piątek, 22 listopada 2013

rozdział 19

Gdy z nią rozmawiałem w tle słyszałem głos jakiegoś chłopaka. Kazał jej skończyć rozmowę, a ona posłusznie to zrobiła. 
Nic więcej nie wiem ....

*****2 godziny później*****
Perspektywa Emmy

Od kąt jestem z James'em wszystko jest inaczej. On mi rozkazuje a ja mu usługuje.
Wczoraj w nocy dzwonił Justin powiedział, że Van jest w szpitalu.
Martwię się o nią. Chcę tam pojechać ale James mi zabrania. Nie wiem czemu się Go tak słucham. Może dlatego, że gdy robię coś nie po jego myśli dostaje w pysk ? Boję się Go tak cholernie. On jest jakimś maniakiem seksu. Jestem z nim od około tygodnia, a już robiłam z nim to 5 razy. Nie zawsze chciałam ale gdybym odmówiła to on by mnie uderzył, a potem i tak bym musiała z nim się kochać. 
No nic czasem mam chwilę spokoju. Ale czasem też nie spodziewanie musi  się na kimś wyżyć seksualnie. Robi to ze mną gdy jest zły, wesoły. Cokolwiek. 
Teraz właśnie robię śniadanie. Jestem zmęczona i wszystko mnie boli po wczorajszym ... .

-Wychodzę, nie czekaj będę wieczorem Suczko
- Tak .. - powiedziałam i opuściłam głowę. Wyzywał mnie od Suk dziwek i innych. Przyzwyczaiłam się. Nie chcę już tak żyć. On wychodzi zamyka mnie na klucz nie mogę wyjść.

On wyszedł, a ja pobiegłam do salonu. Zajrzałam pod kanapę. 
-Jest ! - wyszeptałam 
Był tam telefon, który przed nim chowałam. Wczoraj po rozmowie z Justinem zabrał mi mojego iphona i rzucił nim o ścianę. W wyniku czego cały się roztrzaskał. Dzięki Bogu znalazłam u niego w szufladzie stary telefon który schowałam pod kanapę. 
Włączyłam go i z kieszeni wyjęłam kartę sim mojego starego telefonu. 
Wybrałam numer Justina i gdy chciałam kliknąć połącz zaczęłam płakać. Byłam zła, że pozwoliłam się tak omamić i bałam się Go. 
Zadzwoniłam ... 
- Halo ? 
- Justin proszę przyjedź tu nie chcę tu być. - zaczęłam szlochać do telefonu.
- Ale gdzie jesteś i co się stało ? 
- Przyjedź tu do domu James'a proszę on mnie tu przetrzymuje. 
- Bultona ?! 
- Tak, tu proszę on może zaraz wrócić. 
- Dobrze nie panikuj zaraz będę. 
Rozłączył się a ja ubrałam buty. Czekałam na niego.

Ktoś zaczął walić do drzwi po około 20 minutach. 
Spojrzałam przez wizjer był to Justin. Tylko jak mam mu otworzyć ? 
Nie mam klucza a mieszkanie znajduje się na 2 piętrze. 
- Emma ? 
-Tak Justin ja ale nie mogę Ci otworzyć. - wyszlochałam 
- Domyśliłem się. - powiedział oschle i zaczął majstrować coś przy zamku - poczekaj chwile.
- Dobrze - zaczęłam jeszcze bardziej płakać
Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stał Justin. Ja siedziałam na podłodze i płakałam 
Podszedł do mnie i przytulił. 
- Ciii. - zaczął głaskać mnie po plecach abym się uspokoiła. 
Wziął mnie na ręce i wyszedł z mieszkania. Ja dalej płakałam. Wsadził mnie do samochodu na miejsce pasażera i zapiął mi pas. Sam wsiadł z drugiej strony.
Pojechał w stronę szpitala.
- Justin ?
- Tak ? 
- Co z nią ?
- Źle ... jest na intensywnej terapii i nic nie wiadomo. 
- Ale jak wczoraj dzwoniłeś mówiłeś, że jest lepiej.
- Bo było - posmutniał.
- To co jej się stało ?
- Nie wiem prawie nic tylko to że ktoś musiał jej odłączyć tlen około 5 w nocy.
- Aha ... - powiedziałam i spojrzałam w szybę.
- Ale o co chodzi z tobą i Bultonem ?
- Ehh ...
- Powiedz ... Proszę .. - powiedział z żalem i zatrzymał auto na poboczu.
- Nie wiem czy mogę.
- Możesz, zaufaj mi proszę.
- James, on rozkochał mnie w sobie. Potem uważał za swoją własność. - Zaczęłam płakać a on złapał mnie za rękę i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
- On zmuszał Cię do "tego" ?
- Yyyy...
- Nie chcesz nie mów.
- Nie ja chcę Ci to powiedzieć. Tak on zmuszał mnie do "tego" wykorzystywał kiedy chciał wyzywał od dziwek, kurw, szmat i innych. - Znów nie pohamowane łzy spływały po moich policzkach. Justin delikatnie mnei przytulił.
-Możemy jechać do szpitala ? Martwię się o nią. - powiedziałam przez łzy.
- Jasne. Ale proszę nie płacz, nie lubię gdy dziewczyny płaczą.
Pojechaliśmy do szpitala. .....
_________________________________________________________________________________
Next. Mi się nie podoba nie wiem jak wam. Ogólnie to pisałam pięć dni i wyszła taka kupa ... -.- Jest krótki, głupi i bez sensu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz