- Mamo jestem w szpitalu Vanessa miała wypadek.
- powiedziałem smutno do telefonu.
- Ale jak to ? Co jej jest ?
- Nie wiem Mamo, nie wiem ....
Po tych słowach rozłączyłem się. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać.
*****3 godziny później*****
Oczami Narratora
.
Przed salą, w której leży dziewczyna od 5 godzin czeka młody chłopak. Jej chłopak
Chłopak jest załamany. Jest prawie dorosły ale nie radzie sobie z emocjami. Dwa razy walnął pięścią w ścianę, a potem zjeżdżał po niej i cichutko łkał. Kocha ją, kocha nad życie. Ona jest jego tlenem, jego życiem.
Z sali poszkodowanej wybiega pielęgniarka i krzyczy.
- Doktorze pacjentka się wybudza!
Chłopak po usłyszeniu tych słów zerwał się na równe nogi. Zanim zdążył cokolwiek zrobić w sali Vanessy było już kilku lekarzy. Chłopak nie wiedział co zrobić. Więc stał jak wryty i czekał na lekarza lub pielęgniarkę.
W końcu nadszedł moment. Lekarz wyszedł z sali dziewczyny,
- Doktorze co z nią ? - zapytał chłopak
- Jej stan jest stabilny. Obudziła się ale jest jeszcze słaba. Może pan do niej na chwilkę wejść ale proszę jej nie przemęczać.
- Dobrze doktorze dziękuje.
Chłopak z drżącymi rękoma wszedł na sale gdzie leżała jego ukochana. Wszędzie w okół widział kolorowe kabelki po podłączane do ciała 17-sto latki.
Dziewczyna otworzyła powoli oczy i zobaczyła swojego chłopaka.
Oczami Vanessy
- Doktorze pacjentka się wybudza! - usłyszałam krzyk młodej kobiety zaraz po tym jak powoli otworzyłam oczy.
Rozejrzałam się dookoła i już po chwili w sali było kilkoro lekarzy. Zaczęli sprawdzać jakieś rzeczy i majstrować przy kabelkach podłączonych do mojego ciała.
Wszyscy wyszli, a ja zamknęłam oczy i próbowałam sobie coś przypomnieć. Nic z tego ! Nie mogłam nic sobie przypomnieć.
Tyle co wiedziałam
- Nazywam się Vanessa Seyver
- Mam 17 lat
- Urodziłam się 28 maja
- Mam chłopaka który nazywa się Justin i bardzo Go kocham
- Mam tatę, który ma mnie w dupie
I inne rzeczy, które miały miejsce przed tym czymś przez co tu jestem.
Do sali ktoś wszedł. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam znaną mi sylwetkę. Był to Justin - mój chłopak.
Był zakłopotany, nie wiedział co zrobić. Po chwili usiadł na krześle obok łóżka szpitalnego.
Złapał mnie za rękę i podniósł ją na wysokość swoich ust. Ucałował ją delikatnie.
- Vanessa jak się czujesz skarbie ?
- Jest chyba lepiej. Nie wiem właściwie. - powiedziałam smutno
- Wiesz może co się stało ?
- Właśnie nie. Wiem wszystko co się działo do momentu sprzątania w domu później wiem, że się przebierałam w sukienkę. Tyle.
- Ty jechałaś do mnie. Prawda ? - zapytał a po jego policzku spłynęła łza.
- Chyba ... - powiedziałam.
Złapałam Justina za kark i ułożyłam jego głowę na mojej klatce piersiowej.
-Kocham Cię- wyszeptałam mu do ucha. Tak jak małemu dziecku przy usypianiu.
Do sali wszedł lekarz.
- Panie Bieber pan musi niestety opuścić salę. Pacjentka musi odpoczywać. Ty właściwie też. Jedź do domu. Jutro przywieź Vanessie jakieś ciuchy i inne duperele.
- Nie ja zostanę !
- Justin jedź do domu odpocznij. Lekarz ma racje. - wtrąciłam się, bo wiedziałam, że prośby lekarza na niego nie zadziałają.
- Jej stan jest stabilny ale jest słaba więc byś tylko czekał pod salą, bo dzisiaj już do niej nie wejdziesz. Oboje musicie odpocząć.
- Dobrze. - powiedział smutno Juss - Może pan nas na chwilkę jeszcze zostawić ?
- Tak. Ale proszę się szybko pożegnać.
- Pa skarbie. Kocham Cię jutro przyjadę.
- Dobrze. Też Cię kocham i pa.
- A... !
- Co ?
- Bym zapomniała w torebce na szafce są klucze od domu weź je i przywieź mi coś ok ?
- Jasne skarbie. Pa - ucałował mnie w czoło i wyszedł.
Zostałam sama w białej sali ..........................
_________________________________________________________________________________
Jest NEXT. Mam nadzieję że się spodoba :) Nie powiem że miłą niespodzianką byłyby komentarze pod rozdziałem.
masz zajebisty blog
OdpowiedzUsuń