czwartek, 31 października 2013

rozdział 15

" To ja dziękuje Kocham Cię SKARBIE :D @vanessaseyver"
Zaśmiałam się cicho i poszłam do swojego pokoju. Z szafy wyjęłam piżamkę i poszłam do łazienki.
Zdjęłam ubrania. Odkręciłam kurek z gorącą wodą i usiadłam na progu wanny.
Rozmyślałam ...
Weszłam do wanny i od razu otuliła mnie gorąca woda. Uwielbiam ten stan kiedy nic w około się nie liczyło.
Nie było problemów, coś takiego nie istniało.

Ocknęłam się po około 20 minutach gdy woda z gorącej przeszła na letnią. Nalałam na gąbkę trochę płynu arbuzowego i wtarłam dokładnie w ciało. spłukałam nadmiar piany i powolnym krokiem wyszłam z wanny. Wykonałam inne nudne czynności jak co wieczór i ubrałam piżamkę.
Weszłam do pokoju, ta sama pustka co zawsze. Ta głucha cisza była taka denerwująca. Nic się nie działo, nic się nie ruszało wszystko takie monotonne, no może mój pokój z dnia na dzień był w nim większy syf ale tak to nic się nie zmienia. Tata cały czas pracuje. Już wolałam jak pracował w domu, wtedy chociaż było słychać jakiś głuchy stukot w klawisze na klawiaturze a teraz ? Teraz słyszę tylko własny oddech i męczący pisk głuchości.
Sama w wielkim domu. Pewnie teraz każda dziewczyna w moim wieku zrobiła by wielką domówkę, ale nie ja. Nie mam na to siły ... bo jaki sens miała by domówka bez najlepszej przyjaciółki. Gdyby ktoś w szkole się dowiedział że ja i Emm się pokłóciłyśmy tak "forever" to przed jej domem byłby wianuszek "bff" ale nie u mnie ja nie potrzebuje kogoś kto mi ją będzie próbował zastąpić, ona jest inna jest sobą jest niezastąpiona. Mimo trudności w naszej przyjaźni zawsze była przy mnie. Wiem, że dalej przy mnie jest. Wiem, że gdyby stało się coś, coś okropnego ona byłaby koło mnie. Taka przyjaźń nie znika tak z dnia na dzień.

Wyszłam z łazienki i podreptałam w stronę łóżka. Telefon odłożyłam na szafkę nocną która stała koło łóżka, a sama walnęłam się na łóżko twarzą w poduszki. Nawet nie wiem kiedy, ale odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*****RANO*****

Leniwie podniosłam powieki i rozejrzałam się dalej na leżąco po pokoju. Nic się nie zmieniło, bo właściwie co mogło się zmienić ?
Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i wzięłam do ręki mój telefon
- 11.35 - pomyślałam i odłożyłam telefon z powrotem na szafkę.
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Otworzyłam je a do pokoju wpadło ciepłe, rześkie powietrze.
- Jest Cieplutko ... - pomyślałam i wiedziałam że nie muszę ubierać na siebie swetrów i rurek.
Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać ubrania i w końcu zdecydowałam się na to
Poszłam do łazienki, no i rutyna.
Każdy poranek taki sam : Mycie zębów, czesanie włosów, makijaż i ubranie się.

Po porannej toalecie czas na "amciu". Zeszłam więc na dół i wyciągnęłam z szafki nutelle i tosty do tego z półmiska wzięłam banana i zrobiłam sobie pyszne śniadanko .
- Kierunek pokój - rzuciłam w myśli i weszłam na schody wprost do "my room"
Do ręki włożyłam telefon i po odblokowaniu zobaczyłam sms'a od "Justinek <3"
"Kochanie przyjedź na plaże o 19.30 czekam <3"
Chwila namysłu i odpisałam :
"Jasne, będę. Kocham Cię i nie mogę się doczekać ;***"
Postanowiłam iść na spacer i na małe zakupy.
Wyszłam z domu no i pierwsze co mi przyszło do głowy do centrum handlowe.
Poszłam tam i weszłam do pierwszego sklepu i był nim h&m
Znalazłam tam ładną sukienkę, która będzie pasować na dzisiejszy wieczór.
Do tego takie buty.
Poszłam do kolejnego sklepu kupiłam :
- białą koszulę
- zielone vansy
- kilka par legginsów i jeszcze kilka innych rzeczy.
Postanowiłam iść do kawiarni na jakiś lodowy deser. Wyszłam z galerii i spojrzałam w niebo. Ściemniło się lekko. Nie wiem czy dzisiaj pojedziemy na plaże ale cóż, się zobaczy.
Weszłam do kawiarni i od progu przywitał mnie zapach świeżej kawy. Usiadłam przy wolnym stoliku i przeglądałam menu.
-Hmmm ... lody truskawkowe z czekoladą, Nie ... czekoladowe, odpada może tiramisu. Tak tiramisu będzie idealne. Akurat w tym czasie gdy się zdecydowałam podeszła do mnie młoda blondynka, niska o niebieskich oczach - kelnerka
- Dzień dobry. Czy mogłabym przyjąć zamówienie ? - zapytała miło.
- Tak, poproszę jeden pucharek lodów tiramisu i kawę mrożoną. - kelnerka zanotowała w notesiku i odeszła.

Po około 5 minutach otrzymałam moje zamówienie. Zajadałam spokojnie, aż do momentu w którym do kawiarni nie weszła ... (?) EMMA... ? Ale nie sama był z nią nie jaki pan James Bulton. Pan najważniejszy i najfajniejszy w całej szkole i poza nią
Wstałam z miejsca i chciałam wyjść. Zostawiłam pieniądze na stole i ruszyłam do wyjścia.
- Van ? - zapytała zdziwiona Emma.
- Tak ? - zapytałam obojętnie.
- Co tu robisz ?
- Yyy... ? To samo co Ci wszyscy ludzie tutaj ? Jadłam deser.
- Ej a może chodź już ? - zapytał jej chyba chłopak
- Poczekaj usiądź a ja zaraz przyjdę. Van chodź na chwilkę - Emm zaciągnęła mnie za drzwi kawiarni.
- To ty z nim ? - zapytałam zaraz po wyjściu
- No tak ... trochę - podrapała się po karku. - Vanessa muszę Cię przeprosić nie powinnam tak tego zostawiać i naszą najmniejszą kłótnię załatwiać końcem przyjaźni ja po prostu nie wiedziałam co zrobić. Van wybacz mi proszę ... - zrobiła smutną minkę, ale na mnie to nie działa od kąt mam 11 lat więc ...
- Nie wiem Emma, nie wiem co o tym myśleć. Kocham Cię jak siostrę ale potrzebuję czasu. Pamiętaj zawsze jestem przy tobie w trudnych chwilach o to się masz nie martwić ale trudno jest nam naprawić to co budowałyśmy tyle lat.
- Przepraszam ... - powiedziała smutno, a ja odeszłam. Wiem chamsko się zachowałam ale ja muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć.
 _________________________________________________________________________________
Jest rozdział i pojawił się w czwartek (właściwie po północy w piątek). Ale jutro jest dzień wszystkich świętych i jadę gdzieś do rodziny. W sobotę albo niedzielę pojawi się następny.
Wiem, że ten rozdział nie ma prawie wcale dialogów ale cały wypad na plaże z Jussem będzie się wiązał się z jedną ważną rzeczą ... c:
Więc na razie tyle :D
Ps. W komentarzu zostawcie swoje twittery jeśli chcecie być informowani i jeśli w ogóle ktoś to czyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz