środa, 16 października 2013

rozdział 13

- To o czym chciałabyś porozmawiać ? - zapytał zaraz po tym jak zamknęłam drzwi
- Po pierwsze, mój telefon - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka. Zaraz w niej pojawił się mój telefon - Dzięki. A po drugie : Czy ty jesteś POJEBANY ? 
-Yyyy... ? Nie ?
- Jezu Justin o co ci chodziło z tym czytaniem moich sms'ów ? Nie mam nic przed tobą do ukrycia no ale sory jakieś zaufanie powinno między nami być
- Ja nie wiem co mi wtedy strzeliło do głowy nie chciałem tego.
- Gdybyś nie chciał to byś tego nie zrobił. Ale to mniejsza tylko dlaczego musisz o wszystko robić Awantury.
- Nie wiem Van ale prosze wybacz mi to był ten jeden jedyny raz.
- Nie Justin. Przez ciebie moja najlepsza Przyjaciółka się ode mnie odsunęła, straciłam chłopaka.
- Przecież mnie nie straciłaś. Jak mogłaś tak pomyśleć ? - chciał mnie przytulić ale ja się odsunęłam 
- Nie wiem Justin na prawdę nie wiem może będzie lepiej jak już pójdziesz - wskazałam ręką na drzwi i zaczęłam płakać
- Właściwie to pójdę ale przed tym muszę coś zrobić tylko się nie odsuwaj - podszedł do mnie i przytulił mocno oraz ucałował w głowę. - pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. 
- Dziękuje - wymusiłam lekki uśmiech.
- Kocham cię - dodałam gdy już zamykał za sobą drzwi. Od razu je otworzył i popatrzył na mnie z uśmiechem 
- Ja ciebie też - zniknął za drzwiami. 
Podeszłam do jednego z okien w salonie, z którego był widok na ulice. Justin wsiadł do auta i odjechał a ja zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Nie miałam Nikogo. Chcę być z Justinem ale nie mogę mu pokazać tego że może mnie krzywdzić i wystarczą tylko przeprosiny, a Emma Nie wiem sama co z nią mam zrobić.
Dostałam sms'a Od Emmy
"Wiesz ostatnio się wszystko ułożyło ale znów wracamy do tego co było przedtem. Dziękuje Ci za te wszystkie trudne chwile ale z naszą przyjaźnią koniec. Po prostu nie chcę tego znowu ciągnąć."
Pewnie teraz zapytacie o co chodzi. A więc już wam mówię. 
Z Emmą przyjaźnimy się od piaskownicy ale nie dawno wszystko zaczęło się walić kłóciłyśmy się cały czas. No ale dałyśmy radę i wybrnęłyśmy z tego, właściwie spodziewałam się tego co się stało dzisiaj. Nie spędzam z nią wcale czasu a wszystkie swoje "grzechy" zwalam na nią. 
Zaczęłam płakać jeszcze głośniej i odpisałam sms'a do Emmy "Też Ci dziękuje i rozumiem cię wiedziałam że to kiedyś nastąpi ale pamiętaj zawsze jestem do twojej dyspozycji <3 :'c" 
Poszłam na górę i położyłam się na łóżko 
Popatrzyłam w sufit i szeptłam 
- Mamo co mam zrobić ? Wybaczyć czy nie ? 
Poczułam się lepiej po "rozmowie" z Mamą. Ona zawsze mnie rozumiała.  Nawet nie wiedząc kiedy usnęłam.

*****6 dni później*****
Dzisiaj zakończenie roku. Cieszę się i też nie. No bo co będę robiła w wakacje bez przyjaciółki i chłopaka. No ale wracając do rzeczywistości Ubrałam się tak i umalowałam delikatnie. Włosy wyprostowałam i pozwoliłam im swobodnie spadać na moje ramiona. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapki z nutella, które po chwili zjadłam
- Ciekawe co z Patricią. Może do niej zadzwonię jak wrócę - pomyślałam i wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego samochodu i ruszyłam w stronę szkoły. Zaparkowałam na parkingu pod szkołą i poszłam w stronę boiska głównego, na którym odbywało się upragnione zakończenie roku. Podeszłam do miejsca, w którym stała moja klasa. Emma stała koło Jasmin (Czyt. Dżazmin) a Justin ze swoją klasą obok Chrisa. Hmmm pomyślałam do kogo by tu podejść. Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam Emily i Caroline (czyt. Emili i Karolajn). Podeszłam do nich.
- Hej - powiedziałam bez żadnych emocji.
- Hej ? - powiedziała zdziwiona Emily - Czemu nie jesteś z Emmą, albo Justinem ?
- Hymm no bo  z Justinem nie jesteśmy już razem a Emma ... Szkoda gadać.

***** PO APELU *****
Właśnie idę do domu. Tak idę a nie jadę, bo mój kochany samochodzik nie chce odpalić ale właściwie nie robi mi to różnicy.
Szłam, a przede mną zaparkował czarny sportowy samochód. Tak to samochód Justina
- Ej Van zaczekaj ! - krzyknął tak abym usłyszała, gdy szybkim krokiem szłam (biegłam) w stronę domu. Chłopak mnie dogonił.
- Van. Proszę pojedź gdzieś ze mną.
- Nigdzie nie pojadę ! - odpowiedziałam stanowczo.
- Proszę Van. - Zrobił maślane oczka i położył dłoń na moim policzku. Szybko ją strąciłam, chociaż wcale tego nie chciałam.
- Dobra ... - powiedziałam bez emocji
- Chodź - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął delikatnie w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi - wsiadłam. Zamknął je, a sam wsiadł na miejscu kierowcy.

- Gdzie jedziemy ? - zapytałam po około 30 minutach drogi.
- Zobaczysz. - poklepał mnie po udzie.
- Tssaa - zepchnęłam rękę Justina z mojej nogi.
Tak bardzo brakuje mi jego czułości, jego dotyku, jego słów na dobranoc, po prostu brakuje mi jego... Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy, żeby Justin był przy mnie
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie Justin
- Ej Mała jesteśmy już.
- Tylko nie 'Mała' ... - splunęłam
- Dobrze MAŁA.
- Bieber w co ty grasz ?!
- Ja ? W nic ...
- Tak mhmmm.
- Dobrze choć już. - Otworzył mi drzwi i wystawił rękę. Jednak skorzystałam tylko z otwartych drzwi. Tak, wiem że oszukuję sama siebie zgrywając taką zimną sukę ale to mnie przerasta.
Poszliśmy w ciszy i doszliśmy do skarpy. Rozejrzałam się w około, wszędzie były drzewa a pod skarpą znajdowało się małe jezioro. W tym momencie chciałam rzucić się chłopakowi na szyję i wykrzyczeć jak bardzo go kocham ale nie, nie mogłam.
Usiadłam na trawie i patrzyłam w dół, było ślicznie i nawet złość na samą siebie nie mogła zmienić mojego szczęścia z tej chwili tu nie było problemów wszystko gdzieś znikło. Nie umiem być zła na Justina, to on nauczył mnie prawdziwego życia, nauczył mnie jak to jest być kochanym, nauczył mnie miłości i nawet gdybym  bardzo się starała nigdy nie mogłabym wymazać go z pamięci.
- Podoba Ci się ? - zapytał siadając koło mnie.
- Tak, tu jest pięknie Skar... znaczy Justin. - dlaczego nie mogłam powiedzieć do niego 'SKARBIE' ? No tak przecież ja udaje wobec niego zimną sukę.
- Co ? - najwidoczniej domyślił się co chciałam powiedzieć.
- Justin - powtórzyłam kiwając przy tym delikatnie głową.
- Nie, nie to wcześniej
- Że tu jest pięknie. - Omijałam słowo 'skarbie' jak tylko się dało
- O boże Vanessa proszę Cię nie rób ze mnie idioty.
- Ale o co Ci chodzi. - Jezu czy ja nie mogę po prostu mu powiedzieć, że Go kocham ?
- Tak, tak. - wlepił swój wzrok w jeziorko. Nastała dziwna cisza.
Wstałam, poszłam nad samą skarpę. Z powrotem usiadłam. tym razem nogi zwisały bezwładnie z skarpy, a ja zaczęłam płakać.

Justin POV'S 

Siedziałem z Van w niezręcznej ciszy.
Po chwili Ona wstała i poszła jeszcze bliżej, usiadła na brzegu skarpy i zaczęła cichutko łkać. Nie wiedziałem co zrobić.
Tak, dokładnie wiedziałem że wtedy gdy zapytałem czy jej się podoba odpowiedziała i nazwała mnie skarbem. Ale wiem też, że jestem popieprzonym egoistą i że muszę to naprawić.
Poszedłem do niej i usiadłem za nią, objąłem jej talie dłońmi, a brodę położyłem na jej ramieniu.
O dziwo tym razem nie odtrąciła mnie jak wcześniej.

Vanessa POV'S

Justin usiadł za mną objął, tak mi tego brakowało.
- Vanessa skarbie kocham cię i nie chcę Cię stracić, chcę być z tobą do końca życia i jeszcze dłużej. Jesteś moim tlenem, moim powietrzem bez Ciebie nie mogę żyć. Przez ten tydzień uświadomiłem sobie jak bardzo Cię raniłem, jakim jestem skurwielem
- Nic nie mów - wtopiłam się w jego usta zamykając przy tym jego śliczną buźkę.
- Ale Van ...
- Justin ja Cię kocham. Dziękuje, że mnie tu zabrałeś dziękuje za wszystko nawet za tą kłótnie, a wiesz dlaczego ?
- No właśnie nie za bardzo. ? - podrapał się po karku
- Bo uświadomiłeś mi, że jesteś o mnie zazdrosny, i że nie masz zamiaru oddać mnie w czyjeś ręce, może to było bez sensu ale teraz jestem pewna, że mnie Kochasz.
- Ja Ciebie też SKARBIE. - podkreślił to słowo, a ja zaśmiałam się melodyjnie
- Ja Ciebie też - mówiłam z szerokim uśmiechem na twarzy. Ponownie jego usta znalazły się na moich.

- Justin choć tam - wskazałam palcem na dół.
- Dobrze Mała.
- Nie pozwalaj sobie Duży - zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka.
.....................................................

No i jest rozdział 13. Jakoś mi się nie podoba ale chociaż Van i Juss się pogodzili <333

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz